Z Pilicy udaliśmy się do głównego celu naszej podróży, czyli do Ogrodzieńca. I tu małe rozczarowanie. Miejsce nie jest tak niezwykłe i dosyć skomercjalizowane. Wokół zamku liczne płatne parkingi (wszystkie reklamujące się jako najtańsze z naganiaczami). Do zamku prowadzi jedyna ulica przypominająca Krupówki. Po obu stronach masa fast foodów, kramów z biżuterią, plastikowymi mieczami i watą cukrową. Zbierało się na burzę dlatego w pierwszej kolejności zwiedziliśmy niewielki park miniatur średniowiecznych zamków, znajdujący się tuż przy zamku . Park miniatur jest ciekawą atrakcją, ale raczej dla najmłodszych. Za sprawą licznych atrakcji i placu zabaw dzieci mają czym się zająć. Jeśli chodzi o miniatury jest ich tylko kilkanaście, a część dokładnym odwzorowaniem tych prawdziwych.
Sam zamek w Ogrodzieńcu robi wrażenie. Jest po prostu ogromny otoczony wapiennymi ostańcami. Choć są to tylko ruiny, obejście wszystkich zakamarków zajęło nam prawie 2 godziny. Można wejść na basztę, na mury, zobaczyć dziedziniec z i okoliczne pola z wysokości kilkunastu metrów. Liczba pomieszczeń jest tak duża, że w pewnym momencie mieliśmy kłopot by znaleźć drogę powrotną na dziedziniec zamku. Na dziedzińcu zlokalizowano kolejne kramy, które oferowały to samo co sklepiki przed zamkiem. Można też za drobną opłatą zobaczyć trzy muzea, które są na terenie zamku. Nazwanie ich muzeami jest na wyrost. To małe pomieszczenia w których zgromadzono kilkanaście przedmiotów związanych ze średniowieczem (m in. broń biała, zbroje, makieta zamku).
Zwiedzenia takiego muzeum trwa około minuty - kieszeń turysty jest uboższa o 2 złote. Warto jednak zaglądnąć do sali tortur. W małych dwóch pomieszczeniach zgromadzone najważniejsze narzędzia tortur z czasów średniowiecza. Po zobaczeniu tej ekspozycji stwierdzam że obecnie więźniowie wojenni lub jeńcy są traktowani jak w hotelach. Dawne czasy były przesiąknięte okrucieństwem do nie wyobrażalnych granic.
Zwiedzanie zamku nas zmęczyło dlatego to był najlepszy moment na obiad i odpoczynek. Po posiłku zobaczyliśmy jeszcze zrekonstruowany Gród Warowny na Górze Birów z czasów IV i V znajdujący się ok 2 km od zamku w Ogrodzieńcu na terenie pięknego lasu liściastego. Z jego szczytu można podziwiać piękną panoramę całej jury. Z tego miejsca udaliśmy się już w drogę powrotną do Krakowa. Na trasie złapało nas oberwanie chmury i burza, a miejscami ulice zamieniły się w potok. Zdążyłem jednak A. pokazać jeszcze w kilkanaście sekund jak wygląda obecnie pustynia Błędowska. Wycieczka była bardzo udana, wszyscy byli zadowoleni :)
Zakochany
Widać,że Pilica się jeszcze nie rozpadła. :) Dobry znak! Fajna relacja. :)
OdpowiedzUsuńSpróbujcie wywalić te potwierdzenia obrazkowe. Ułatwicie gościom komentowanie wpisów.
Pozdrawiam :)