niedziela, 22 maja 2011

Szlakiem średniowiecza (część 1)

Kolejny cudowny weekend za nami. W sobotę udało się nam wreszcie zrealizować planowany od dawna wyjazd na Jurę krakowsko-częstochowską. Ten uroczy zakątek południowej Polski to przede wszystkim mnóstwo zamków i pięknie wkomponowane w krajobraz skały wapienne. Trasa naszej wycieczki była tak zaplanowana, żeby jednych i drugich atrakcji nie zabrakło :) Była to też wyprawa integrująca pokolenia,  ponieważ zaprosiłem na nasz wyjazd moich rodziców. Bardzo ucieszyli się z naszej propozycji weekendowej. Dla mojej ukochanej była to z kolei okazja do jeszcze bliższego poznania moich rodziców.

  

Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od ruin zamku w Rabsztynie. To dość dobrze zachowane ruiny średniowiecznego zamku położone kilka km od Olkusza. Zamek wznosi się na wzgórzu otoczonym pięknym lasem liściastym. Obiekt lata świetności ma już dawno za sobą. W przeszłości był wielokrotnie niszczony, grabiony. Liczne zmiany właścicieli również mu nie służyły. Obecnie zamek jest pod opieką gminy Olkusz, która stara się uchronić ten piękny obiekt przed całkowitym zniszczeniem. Odbudowano już bramę wjazdową zamku, most nad fosą, zabezpiecza się także jedną ze ścian zamku. Za symboliczną złotówkę można wejść na dziedziniec zamku i obejść wszystkie zakamarki ruin i po wspinać się na skałę, będącą kiedyś jedną ze ścian zamku. W najbliższych miesiącach planowana jest budowa platformę widokowej na wierzchołku skały.

  

Następnie przejechaliśmy kilka km dalej do rezerwatu na Januszkowej Górze. To jedno z wielu urokliwych miejsc na jurze, gdzie można odpocząć od miejskiego zgiełku. Leśną ścieżką weszliśmy na niewielki szczyt, nieopodal, którego wśród wapiennych skał znajduje się jedna z najgłębszych jaskiń szczelinowych w Polsce odkryta w 1970 roku (zbadana głębokość to 56 metrów).

  

Kolejnym punktem na naszej trasie był Bydlin i mało atrakcyjne ruiny zamku w tej miejscowości. Z budowli pozostały tylko fragmenty dwóch ścian, a zamek jest kojarzony jest z miejscem bitwy legionistów 1918 roku.

Dziesięć kilometrów dalej jest nie co innego jak kolejny średniowieczny zamek ;) Są to ruiny zamku w Smoleniu (nie mylić ze Smoleńskiem :)) Zamek jest bardzo niedostępny dla turysty, choć położony blisko drogi i na jednym z najwyższych wzgórz Jury. Gmina nie zadbała o odpowiednie oznaczenie drogi dojazdowej. Trochę  czasu błądziliśmy zanim znaleźliśmy szlak na szczyt wzgórza. W końcu jednak się udało. Ścieżka prowadząca do zamku jest bardzo stroma, ale A. dała rade bez problemu wejść na szczyt. Do czasów nam współczesnych jurajska twierdza przetrwała w nie najgorszym stanie. Zachowała się 16 metrowa baszta zamku (jej jedynymi lokatorami w tym momencie są myszołowy) oraz prawie w całości mury.

  

Na dziedzińcu jest odpowiednio  zabezpieczona prawie stumetrowa studnia. Czy jest to prawdą, nie mogę potwierdzić. Rzucony kamień zniknął w otchłani studni  :) Legendy mówią, że studnia ukrywa skarb, a jej dno połączone jest korytarzem z kilkoma jaskiniami w tej okolicy. Okolice zamku też są atrakcyjne przyrodniczo i tworzą rezerwat krajobrazowy o tej samej nazwie co zamek. Na jego obszarze porastają wiekowe buki, modrzewie urozmaicone skalnymi ostańcami.

c.d.n już wkrótce. Dzień był tak pełny wrażeń, że ciężko go Wam przedstawić w pojedynczej notce, nawet w okrojonej wersji ;)

Zakochany

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz