sobota, 13 sierpnia 2011

Bochnia i niedzielny piknik

Ostatni weekend skłonił nas do kolejnej wyprawy za Kraków. W prawie wszystkich prognozach pogody straszono nas przelotnym deszczem, dlatego zrezygnowaliśmy z dalekiej wycieczki w góry. Postanowiliśmy inaczej spędzić wolny czas i zwiedzić bliższe okolice Krakowa. Po krótkiej naradzie z A. w sobotę wybór padł na Bochnię i jej atrakcje. Bochnia jest oddalona od Krakowa tylko kilkadziesiąt kilometrów. Wybraliśmy ekonomiczniejszy wariant transportu czyli busa zamiast przejazdu samochodem. Podróż busem była strzałem w dziesiątkę, bo przed samą Bochnią utknęliśmy na kilkanaście minut w korku. Samo miasteczko nie jest aż tak bardzo duże, ale znane już od wieków. Wszystko za sprawą Kazimierza Wielkiego i najstarszej w Polsce kopalni soli. Zwiedzanie Bochni zaczęliśmy od niewielkiego ryneczku i jednego z nielicznych w Polsce Muzeum Motyli.

  

Muzeum jest w prywatnym domu, zaraz przy parku. Bez znajomości miasteczka ciężko tam trafić. Muzeum jest płatne kilka złotych, ale warte zobaczenia. Na dwóch piętrach zgromadzono ekspozycje motyli z każdego zakątku świata. Od tych które spotykamy na co dzień na pobliskich łąkach, aż po motyli z USA, Nowej Zelandii czy pięknie ubarwionych motyli z Madagaskaru. Przy wejściu dostaliśmy dodatków lupy dzięki czemu można było dokładnie zobaczyć jak motyle potrafią swoje ubarwienie dopasować do otoczenia i jak zmienia się jego kolor pod rożnym kątem oświetlenia.

  

Dodatkowo podczas zwiedzanie sympatyczny właściciel kolekcji oraz jego syn opowiadali o zwyczajach motyli, a nawet mogliśmy zobaczyć część ekspozycji skrywanej przed zwiedzającymi. Muszę też wspomnieć, że poza motylami w tym muzeum jest dosyć liczna kolekcja chrząszczy, szarańczaków i innych niezbyt miłych dla oka owadów :)

  

Po zobaczeniu kolekcji motyli wróciliśmy do centrum miasta po bilety do kopalni soli. I tu nasze zdziwienie bo w kasie Szybu Regis w centrum sprzedaje się tylko bilety na turnusy lecznicze pod ziemią. Szyb do zwiedzania jest na obrzeżach miasta, kilkanaście minut drogi spacerkiem.
Pół roku temu zwiedzaliśmy inną kopalnię soli w Wieliczce. Kopalnia w Bochni jest bardziej przyjazna dla turysty. Bardziej przypomina tradycyjną kopalni niż galerię sztuki górniczej lub muzeum. Zjeżdża się w grupach po kilkanaście osób. Później można się przejechać prawdziwą kolejką, która woziła górników po pokładzie. Po drodze przewoźnik opowiada jak się zmieniały warunki pracy w kopalni na przestrzeni wszystkich wieków, pokazane są narzędzia górnicze. Całe zwiedzanie trwa około 2 godzin. Kończy się wizytą w podziemnej kaplicy oraz co może okazać się dziwne zjazdem po drewnianej pochylni 200 metrowej na specjalnych poduszkach. Za dodatkową opłatą można obyć też podróż po zalanych komorach kopalni łodziami. My nie byliśmy tak wymagający i skończyliśmy nasze zwiedzanie szybkim posiłkiem w restauracji pod ziemią. Wycieczka była jak najbardziej udana :)

  

Z kolei na niedzielne przedpołudnie zaproponowałem mojej ukochanej wypoczynek na kocu w jednej z najpiękniejszych dolinek w okolicy Krakowa - Dolinie Kobylańskiej. Przejechaliśmy samochodem na miejsce, a dalej do doliny przeszliśmy już na piechotę. Pogoda była wręcz upalna. Znaleźliśmy dogodne miejsce lekko zacienione i tam rozłożyliśmy się na kocu. Z tego miejsca podziwialiśmy przyrodę, piękne skały wapienne i wspinających się na nie ludzi popijając napoje i zjadając przywiezione słodkości :) Chociaż nie leżeliśmy w słońcu do domu wróciliśmy lekko opaleni. Wszystkim polecamy taki odpoczynek po ciężkim tygodniu pracy z dala od miejskiego zgiełku.

 


 

Zakochany

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz