poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Kraków na wiosnę

Ostatni weekend spędziliśmy intensywnie. W piątek, zupełnie przez przypadek trafiliśmy na wieczór disco polo w cafe Morena. Wszystko byłoby ok gdyby nie to, że muzyka była dość głośno i przeszkadzała nam w rozmowie. Za to przypomnieliśmy sobie przeboje disco sprzed ładnych kilku lat. Do tego wypiliśmy yerba mate i zjedliśmy szarlotkę. Na koniec M. dostał od kelnerki mydełko Fa ;)
W sobotę był spacer od „głowy” na rynku aż na Wawel. Pierwsze prawdziwie wiosenne dni skusiły mnie do założenia wysokich obcasów, co było błędem,  ponieważ spacer był dość długi a płytki na chodnikach niesamowicie nierówne. Na Wawelu było dość tłumnie, ze względu na przypiekające słońce i wolny dzień. Z murów obserwowaliśmy Wisłę i smoka, który co jakiś czas zionął ogniem przy wtórze pisków dzieci. 
  

Na koniec postanowiliśmy sprawdzić jak się sprawuje niedawno wybudowane Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego. Niestety budowla (charakterystyczny szklany dach nieopodal Wawelu) niezbyt pasuje do otoczenia, a i turystów nie było tam zbyt wielu. Być może w sezonie będzie lepiej spełniać swoje funkcje.  
Niedziela minęła na długim spacerze. Zaczęliśmy na moście Grunwaldzkim. Idąc wzdłuż Wisły doszliśmy ulicą Tyniecką aż za most Zwierzyniecki, gdzie przecięliśmy szosę i skręciliśmy w lewo w las. Nie miałam pojęcia gdzie M. mnie ciągnie, ale okazało się, że jest to Park Przyrody Skały Twardowskiego. Miejsce okazało się urokliwe, położone między drzewami i skałami polanki zachęcały aby się na nich położyć i zapomnieć o całym świecie. O dziwo miejsce nie było całkiem odludne, ale sporo osób spacerowało z psami. 

  

Kolejnym punktem spaceru był, znajdujący się niedaleko skałek, zalew Zakrzówek. W tak piękną pogodę i tam było sporo ludzi, nie tylko spacerowiczów, ale i amatorów wspinaczki. 

  

Znad zalewu powędrowaliśmy do parku Dębnickiego i po krótkim odpoczynku dalej, z powrotem nad Wisłę, aż do Mangghi. Tam na tarasie z widokiem na Wawel wypiliśmy kawę.  Weekend był intensywny i ciekawy. Jak zwykle M. nie dał mi się nudzić. Fajnie, że On się tak stara i że pogoda mu w tym pomaga ;) 

Zakochana

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz