poniedziałek, 15 listopada 2010

Weekend i niespodzianka na zakończenie

Kolejny weekend już za nami. Pogoda przez całą sobotę i niedzielę dopisała. Na moim termometrze wczoraj było 18 stopni na plusie. Taka pogoda bardziej pasuje do pierwszych oznak wiosny niż do zbliżającej się srogiej zimy. Ponieważ A. nie było w Krakowie czas spędziłem z rodziną i znajomymi. Rano odwiedziła mnie siostra razem z maluchami (siostrzeńcami Matuszkiem - 1,5 roku i Markiem - 3 m-ce). Z kolei po południu (a właściwie już wieczorem) spotkałem się z grupką znajomych poznanych 2 lata temu na wakacjach. Widujemy się cyklicznie, średnio co pół roku. Przy kawie i piwku powspominaliśmy wspólne chwile oraz wymieniliśmy się informacjami co zmieniło się u każdego z nas od czasu ostatniego spotkania.

Niedziela z kolei była dniem błogiego lenistwa. Żałowałem bardzo, że w taki ciepły dzień nie ma mojej A. w Krakowie. Razem na pewno byśmy zorganizowali wspólny wyjazd po za miasto. Myślałem, że niedziela zakończy się zwyczajnie, jednak pomyliłem się. Moja A. sprawiła mi ogromną niespodziankę i przyjechała do mnie bez zapowiedzi. Spodziewałem się, że wróci wieczorem do akademika, ale nie planowaliśmy spotkania na niedzielę. Chciałem żeby odpoczęła po długiej podróży autobusem. Zostałem postawiony przed faktem dokonanym, A. zadzwoniła do mnie, że za 5 minut będzie już wysiadała u mnie na przystanku i chciała by mnie zobaczyć (była już prawie godzina 21:00). Nie wiedziałem za bardzo co się stało i jaki jest cel jej odwiedzin. Szybko ubrałem buty, kurtkę, zabrałem dokumenty i wyszedłem po nią na przystanek. Na szczęście wszystko było w porządku, a moja ukochana chciała mi po prostu sprawić miłą niespodziankę po 4 dniach rozłąki. Udało jej się to w 100%. Odbyliśmy dłuższy spacer (było bardzo ciepło jak na listopadowy wieczór), a później odwiozłem ją do domu.
Dla takich chwil warto żyć i wszystkim zakochanym życzę jak najwięcej niespodzianek sprawianych przez drugą połówkę. Dziś znów się zobaczymy, ale to spotkanie było planowane od kilku dni ;)

Zakochany

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz