poniedziałek, 22 listopada 2010

Sobotnia wycieczka do Ojcowa

Każdy wspólny weekend z A, to gwarancja kolejnych cudownych chwil spędzonych razem. W tym tygodniu A. nie wracała do domu, dlatego postanowiliśmy zorganizować w sobotę wypad za Kraków, żeby jeszcze zdążyć przed opadami pierwszego śniegu. Po krótkiej rozmowie wybór padł na Ojcowski Park Narodowy.

Zaliczyliśmy wszystkie punkty wycieczki, które zaplanowałem dla nas dzień wcześniej. Nasza wyprawa zaczęła się od miejscowości Biały Kościół. Następnie boczną drogą przedostaliśmy się na teren Ojcowskiego Parku. Głównym celem wycieczki był Ojców i ruiny zamku w tej miejscowości. Sama trasa do zamku przechodziła doliną, którą z dwóch stron ograniczały wysokie skały wapienne urozmaicone jaskiniami. Szlak idealnie nadawał się na spacer po czwartkowych opadach deszczu - większość szlaku prowadziła asfaltową szosą, zamkniętą dla ruchu samochodowego. Po drodze do samego zamku zrobiliśmy krótki odpoczynek przy źródełku Miłości i charakterystycznej dla O.P.N. - Bramie Krakowskiej. Po 2 godzinnej wędrówce dotarliśmy pod zamek. Przed wejściem na zamek, a właściwie na jego ruiny, wypiliśmy na rozgrzanie kawę w jedynym czynnym po za sezonem lokalu ;) Od ostatniego razu, gdy byłem w Ojcowie, dużo się tam zmieniło. Można zauważyć, że przybyło kilka kwater z noclegami do wynajęcia. Pojawiły się też kolejne punkty gastronomiczne, ławki, odnowiono też schody prowadzące na wzgórze zamkowe.

Po krótkiej wizycie na zamku udaliśmy się na drugą część naszej sobotniej wycieczki do doliny Sąspowskiej. Tu spotkało nas niemiłe zaskoczenie. Spodziewaliśmy się błota na leśnym szlaku, ale nikt nie mówił, że czeka nas przeprawa przez podmokłą łąkę :) Próbowaliśmy bokiem ominąć zalegającą wodę, ale bezskutecznie. W końcu udało się nam przeprawić przez te mokradła, ale kosztem lekko zamoczonych nogawek od spodni A. i moich zabłoconych butów.
Dość szybko zaczęło się ściemniać i musieliśmy szybko wracać do samochodu, zanim jeszcze cokolwiek było widać. Do Krakowa wróciliśmy lekko zmęczeni, ale zadowoleni.

Po naszej sobotniej wycieczce na długo zostaną wspomnienia i liczne fotki, które zrobiliśmy po drodze (kilka pomniejszonych zdjęć zamieszczam poniżej). Dziękuje A. za cudowne chwile i  że tak dzielnie dotrzymywałaś mi kroku na całej 13 km trasie.

Kolejny nasz wspólny wypad za miasto będzie już chyba w typowej zimowej aurze...

 

 

 

 

  

Zakochany

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz