poniedziałek, 21 maja 2012

Noc Muzeów - Manggha

W ostatni piątek w Krakowie po raz kolejny organizowana była Noc Muzeów. Wydarzenie jest już na tyle rozreklamowane wśród mieszkańców miasta, że wszystkie muzea przeżywają tej nocy istne oblężenie, a miasto uruchamia nawet dodatkowe linie komunikacyjne, aby można było szybko dojechać do interesujących nas obiektów. 

M. kilka dni wcześniej sprawdził program i wspólnie zdecydowaliśmy że wybierzemy się do Muzeum Sztuki Japońskiej Manggha. Wybraliśmy tylko jedno muzeum ze względu na ograniczony czas (kończę pracę dopiero o 21). Na miejscu okazało się, że zwiedzających jest naprawdę dużo. Już na schodach do obiektu było tłoczno a w środku tym bardziej. 

Pierwszym punktem był pokaz robienia sushi. Na niewielkim stoliku kucharz prezentował jak zrobić tradycyjne japońskie danie. Najpierw udzielił kilku wskazówek, jaki powinien być ryż, ile razy go wypłukać, jaką zalewą zalać. Doradził też jakie kupić składniki oraz jakie składniki są w Polsce dostępne. Później pokazał zgromadzonym jak zwija się sushi i co wkłada się do środka. Oczywiście pokaz cieszył się ogromnym zainteresowaniem, dlatego dobrym rozwiązaniem był duży ekran na którym można było obserwować stół i wszystko co się na nim dzieje. 
Następnie zwiedziliśmy wystawę obrazów Leona Wyczółkowskiego inspirowanych sztuką i kulturą Japonii. Obrazy są o różnorodnej tematyce, od kompozycji kwiatowych aż do krajobrazów Tatr. Na mnie obrazy nie zrobiły zbyt dużego wrażenia, ale oczywiście to kwestia gustu. 

Jeden z obrazów Wyczółkowskiego.

Druga z wystaw, którą obecnie można zobaczyć w muzeum Manggha jest wystawa japońskiej fotograficzki. Zdjęcia są co najmniej kontrowersyjne, a większość z nich jest zrobiona wbrew zasadom dobrej fotografii - rozmyta, prześwietlona, przebarwiona. Widocznie jednak na tym polega sztuka. Poza tym większość fotografii przedstawia sceny, które w żaden sposób nie odnoszą się do tytułu zdjęcia. 

Fotografia japońskiej artystki - dzieło mocno kontrowersyjne :)

Na koniec udało nam się uczestniczyć w tradycyjnym rytuale parzenia herbaty, który odbył się w herbaciarni, tuż obok głównego budynku muzeum. Tłum zwiedzających trochę utrudniał zobaczenie i usłyszenie wszystkich szczegółów, ale udało nam się zobaczyć jak Japonki serwują herbatę gościom. Trzeba przyznać, że jest to proces bardzo długotrwały i przepełniony grzecznościowymi gestami, które trudno znaleźć w naszej kulturze. Myślę, że niezorientowany gość z Europy pijąc herbatę zaliczyłby co najmniej kilka wpadek i poważnie obraziłby gospodarza. 
Zwiedzanie było ciekawe zwłaszcza na towarzyszące wydarzenia - pokaz sushi i podawania herbaty. Samo muzeum jednak nie zachwyca. Ogromna przestrzeń budynku jest słabo wykorzystana, a prezentowane prace w małym stopniu odnoszą się do tradycyjnej japońskiej sztuki. Ale może po zmianie wystawy będzie można znaleźć tam coś bardziej japońskiego. 

Inscenizacja tradycyjnego przyjęcia herbacianego wzorowanego na kulturze japońskiej,
Zakochana

1 komentarz :

  1. Co do całego rytuału parzenia i picia herbaty - wielokrotnie oglądałam o tym dokumenty i wiem, że to strasznie długotrwałe i skomplikowane.
    A jak chodzi o gotowanie ryżu na sushi: ponoć w najlepszych restauracjach jak ktoś chce zostać mistrzem sushi, to przez pierwsze 4 lata uczy się TYLKO jak gotować ryż aż opanuje to do perfekcji, bo wszystko od tego ryżu zależy.

    OdpowiedzUsuń