sobota, 7 kwietnia 2012

Wielkanocna rozłąka

To, że pochodzimy z różnych miejscowości oddalonych od siebie o 150 km posiada zarówno wady jak i zalety. Do podstawowych wad należy oddzielne spędzanie świąt. Moi rodzice chcą żebym przyjechała na święta a rodzice M. też chyba nie wyobrażają sobie bez niego świąt. Z tego powodu kolejne już święta spędzamy osobno.

Dzisiaj oczywiście byłam z rodziną w kościele poświęcić wielkanocny koszyczek. Pisanki malowałam ja wspólnie z moją młodszą siostrą. W moim kościele tradycją jest, że w Wielką Sobotę przy Grobie Pańskim wartę pełnią strażacy, którzy zmieniają się co jakiś czas. Po święceniu stoją oni także przy bramie kościoła i można obdarować ich czymś ze swojego koszyczka. Najczęściej do strażackich hełmów trafiają pisanki i czekoladowe króliczki. Tradycją jest również obchodzenie domu z wielkanocnym koszyczkiem. Ponoć ma to zapewniać rodzinie szczęście na cały rok. U mnie w domu zaszczytną rolę osoby podtrzymującej tą tradycję otrzymała moja siostra – i wcale nie była zachwycona.

Później nastąpiły ostatnie przygotowania do świąt, sprzątanie domu i w końcu próbowanie upieczonych dzień wcześniej ciast. Tak się dziwnie złożyło, że praktycznie wszystko jest czekoladowe lub kakaowe. Upiekłyśmy razem z siostrą marmurek, babeczki bananowe z kawałkami czekolady, ptasie mleczko, Brownie i ciasteczka ślimaczki.

A Wam z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy pomyślności, zgody, zdrowia, spokoju ducha i oczywiście mokrego Śmigusa Dyngusa!




Zakochana

1 komentarz :