poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Cafe Indalo, film Almodovara i niedzielne puzzle.

Pogoda w weekend nie wypaliła. Całą sobotę padał przelotny deszcz zawiewany silnym wiatrem. W niedziele się pojawił nawet śnieg. Taka pogoda zniechęca do wychodzenia gdziekolwiek. Mimo niekorzystnej aury zaryzykowaliśmy :) W sobotę poszliśmy na spacer pod Wawel. W centrum turystycznym pod Wawelem miały być warsztaty rzemiosła artystycznego nawiązujące do Wielkanocy. A. chciała bardzo zobaczyć te pokazy. Po dotarciu na miejsce rozczarowaliśmy się bo organizatorzy odwołali pokaz z powodu pogody bez wcześniejszego uprzedzenia. Nie pozostało nic innego jak przejść do drugiego punktu naszego sobotniego spaceru. Poszliśmy w stronę plant. Po drodze wstąpiliśmy do Cafe Indalo. To malutka kawiarenka ukryta  zaułku od ulicy Zwierzynieckiej. Było sobotnie popołudnie, a byliśmy jedynymi klientami w kawiarni. Trochę dziwne, że ludzie z powodu deszczu wolą pozostać w domu niż wyjść na symboliczny spacer lub kawę. Kawiarenka jest prowadzona przez sympatyczne małżeństwo. To rodzaj lokalu w którym połączono mini galerię sztuki z lokalem gastronomicznym. Jest mnóstwo dekoracji, stare pianino, książki i gazety. Polecamy to miejsce, chociażby na randkę :) Jest bardzo przytulnie.

Zamówiliśmy dwie kawy i tiramisu domowej roboty. Popijając kawę wymienialiśmy poglądy jak ciężko prowadzić własny biznes w Polsce i ile to trzeba zaryzykować by interes wypalił. Przed 18:00 musieliśmy iść dalej bo czekał na nas 3 punkt sobotniego wieczoru. Przeszliśmy przez rynek, a na nim jak co roku tuż Wielkanocą są targi Wielkanocne. Miałem wrażenie że są bardziej urozmaicone i więcej stoisk niż w przypadku podobnych targów Bożonarodzeniowych.

W końcu dotarliśmy do kina ARS. To nasz główny punkt sobotniego wieczoru. Skorzystaliśmy z promocji i za 5 zł nabyliśmy bilety na ostatni film Almodovara p.t. "Skóra w której żyję". Film był świetny i mocno kontrowersyjny jak wile filmów tego reżysera. Akcja zmieniała się co chwila, a widz był przenoszony kilkukrotnie w czasie układając historię głównego bohatera w całość. Klimat filmowi dodawała dodatkowo rewelacyjna muzyka. Szkoda tylko, że już wkrótce kino ARS zniknie ze starego miasta. To jedno z ostatnich krakowskich kin które było w stanie konkurować z multipleksami. Przegrało z czynszem. Z koeli film każdemu każdemu kto nie widział tego filmu, a lubi thrillery. Film jest już chyba dostępny na DVD.

Z kolei w niedzielę nie chciało nam się wychodzić na spacer. Spędziliśmy popołudnie w mieszkaniu. Dla rozrywki i wspólnego spędzenia czasu ułożyliśmy 1000 częściowe puzzle. Zajęło nam to we dwójkę niecałe 5 godzin, z przerwą na kawę :) Już lata nie układałem puzzli. To jak powrót do dzieciństwa. Niedzielę zakończyliśmy popijając wspólnie wino z naszego barku i oglądając film na komputerze.

W środę A. wyjeżdża na święta do domu. Nie wiem jak wytrzymam prawie tydzień bez niej. Dziękuje Kochanie za wspaniały weekend :* Przed nami już wkrótce wspólna zabawa na weselu u kuzynki. Będzie okazja potańczyć :))

Zakochany

1 komentarz :

  1. 1 kwietnia śnieg to byl kiepski żart ze strony pogody
    mnie jakoś nie rozbawił

    własny interes to duże ryzyko ale jak to się mówi jest ryzyko jest zabawa
    :)

    dla mnie układanie puzzli to największa kara, a co dopiero 1000 elementów
    podziwiam



    wesołego Alleluja żcyzę

    OdpowiedzUsuń