Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kalendarzyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kalendarzyk. Pokaż wszystkie posty

piątek, 10 maja 2013

Poradnia życia rodzinnego

Udało nam się bez większych problemów odbyć kurs przedmałżeński u Franciszkanów. Dopełnieniem nauk przedmałżeńskich są jednak jeszcze trzy wizyty w katolickiej poradni życia rodzinnego. Niby nic strasznego, ale... 

 Początkowo zaczęliśmy szukać gdzie najlepiej byłoby pójść i kiedy. Problemem jest to, że M. pracuje od rana a wraca o 18tej, a ja pracuję zwykle popołudniu czyli od 15 do nawet 23.00. Z tego powodu w tygodniu mamy ograniczone możliwości żeby wybrać się na te spotkania. Poradnie, mimo, że w całym Krakowie jest ich wiele, też nie są zbytnio elastyczne. Zwykle są otwarte raz w tygodniu, przez maksymalnie dwie godziny. W dodatku w niektórych poradniach obowiązują telefoniczne zapisy i terminy są zajmowane z dużym wyprzedzeniem. 

Gdy udało nam się w końcu znaleźć chwilę wybraliśmy się do poradni na drugim końcu miasta. Miało być krótko, szybko i być może nawet w dwóch wizytach zamiast trzech. Mimo, że spodziewałam się radykalnych poglądów od osoby prowadzącej, to w życiu bym nie przypuszczała, że trafimy na takiego mohera. Kobieta około 60-tki obwieszona medalikami, różańcami i krzyżykami, z poglądami rodem ze średniowiecza. Na szczęście zapobiegawczo nie przyznaliśmy się, że mieszkamy razem, bo chyba nie wyszlibyśmy stamtąd żywi :P 

Spotkanie zaczęło się od pytań ile się znamy, skąd pochodzimy, kiedy będzie ślub i do jakich parafii chodzimy. Później padły pytania czy modlimy się codziennie. Jednak głównym tematem miała być jedyna metoda "antykoncepcji" akceptowana przez Kościół, czyli metoda termiczno objawowa. Pani bez owijania w bawełnę powiedziała, że taką metodę trzeba stosować, bo tylko wtedy ludzie się szanują. Później kazała mi kupić termometr rtęciowy ! (wycofane ze sprzedaży już dawno), najlepiej chiński. Poinstruowała bez zażenowania, że temperaturę należy mierzyć w odbycie. Ostatecznie można też pod językiem, ale wtedy trzeba zawsze robić to w tym samym miejscu, bo temperatura może się różnić nawet o jeden stopień (nie ma co, metoda na pewno skuteczna, skoro takie wahania mogą być). Ostatecznie kazała mi na następną wizytę przygotować cały taki wykres. 

Na koniec zapytaliśmy czy nie można by tej poradni załatwić w dwóch wizytach, bo niestety ciężko nam znaleźć jakikolwiek pasujący termin. Pani niestety nie popuściła ze swojego radykalizmu i powiedziała, że skoro mają być trzy wizyty to tak ma być i nie ma dyskusji. 

Całe spotkanie oceniam jako niezłą szopkę. Mamy uczyć się tej metody, tylko przy pomocy rtęciowych chińskich termometrów, a po ślubie stosować tylko tą metodę, bo inaczej będzie to brak szacunku do siebie i do współmałżonka. Cóż, niestety przed nami jeszcze dwie wizyty. 
Zakochana