środa, 2 kwietnia 2014

Z wizytą w Beskidzie Wyspowym - wycieczka na Mogielicę

Z utęsknieniem czekałem na pierwszy wiosenny weekend, który będę mógł spędzić razem A. na górskim szlaku. Tydzień temu chociaż pogoda była piękna nie udało się zrealizować mojego planu. Moja żona musiała pomóc swoim rodzicom w pracach porządkowych przy domu i w ogródku. Ostatni weekend należał już jednak do na, a pogoda zapowiadała się rewelacyjna na wyjazd po za miasto. Już w środę zaplanowałem wstępnie naszą wycieczkę. Na początek sezonu najlepszym pomysłem na górską wycieczkę niższe pasma górskie ze względu na to, że w wyższych partiach górskich śnieg zalega zazwyczaj do połowy maja, czasem nawet dłużej. Mój wybór padł na Beskid Wyspowy z pięknymi, malowniczymi szlakami, nie tak często odwiedzany przez turystów ze względu na niewielką liczbę schronisk górskich na tym terenie i słabą promocję gmin z tego obszaru. Muszę się przyznać, że jak dotąd omijałem Beskid Wyspowy, częściej goszcząc w pobliskich Gorcach lub Pieninach. Dlatego do końca nie wiedziałem czego możemy się spodziewać po trasie i czy moja żona będzie z tej wycieczki zadowolona tak jak ja. Do tej wycieczki przekonała nas też odległość od Krakowa. Beskid Wyspowy jest oddalony zaledwie ok. 60 km na południe od Krakowa, mniej więcej w połowie trasy do Zakopanego.

Przed niedzielnym wyjazdem wgrałem mapę, sprawdziłem dojazd i szlak oraz naładowałem baterie do aparatu. Moja ukochana z kolei kupiła sobie soft shell (rodzaj termoaktywnej kurtki), który będzie je służył na pewno klika sezonów. W niedzielę musieliśmy wstać wcześnie rano by zdążyć przejść całą zaplanowaną trasę jeszcze przed zmrokiem. Akurat w ten weekend zmieniany był również czas na letni, przez to nasz sen był skrócony o dodatkową godzinę. Ok 7:00 rano wyjechaliśmy z Krakowa, a po godzinie byliśmy już w punkcie początkowym wycieczki - Lubomierzu koło Mszany Dolnej. Cześć osób kojarzy tą miejscowość z dobrego stoku narciarskiego na Podhalu. Zostawiliśmy auto na parkingu tuż przy kościele w centrum wsi. Mieliśmy iść najpierw zgodnie z mapą czarnym szlakiem na Jasień. Oznaczenie szlaku było fatalne. Po za jednym znakiem przy moście nie mogliśmy znaleźć kolejnych. Poszliśmy w górę drogą w stronę lasu po cichu licząc, że nawet jak nie idziemy szlakiem to uda nam się na przełaj dotrzeć w końcu na właściwą drogę. Mieliśmy nawet myli by wrócić do początku i poszukać szlaku nowo niż błądzić później w lesie. Szczęśliwym trafem udało się odnaleźć po godzinie właściwy szlak. Większość dróg leśnych w Beskidzie Wyspowym krzyżuje się ponieważ są one wykorzystywane przez okoliczną ludność jako łączniki między miejscowościami lub trasy do zwożenia z lasu drewna. Byłem zaskoczony, że po 2 godzinach wędrówki nie spotkaliśmy ani jednego turysty. Nie było też błota i zalegającego śniegu (resztki białego puchu zachowały się tylko zacienionych miejscach na skraju przy lesie).

Zanim dotarliśmy na pierwszy szczyt zgubiliśmy szlak po raz drugi. Zamiast skręcić na żółty szlak do góry poszliśmy tym szlakiem w lewo. Tabliczka z kierunkiem szlaku była myląca i przekręcona. Po kolejnych 30 minutach wędrówki zrozumieliśmy, że to nie możliwe żeby jeszcze nie było szczytu, który wg mapy miał być max do 10 minut od zmiany szlaku. Pomogli nam też pierwsi turyści, którzy potwierdzili że idziemy w złym kierunku. Nasza wycieczka z miłego spaceru przerodziła się mały małżeński konflikt. Z jednej strony A. miała mi za złe, że nie przeanalizowałem dobrze trasy, z drugiej strony poganiałem ją żeby nadrobić stracony czas i dodatkowe 3 km wędrówki. Nie byłem już przekonany, że uda nam się przejść do 19:00 całą zaplanowaną trasę i wrócić na parking. Około 12:00 osiągnęliśmy pierwszy szczyt naszej wycieczki, czyli Jasień. Jest to trzeci co do wielkości szczyt Beskidu Wyspowego. Z polany przy wierzchołku rozciąga się cudowny widok na wszystkie okoliczne pasma górskie - Pieniny, Beskid Sądecki, Gorce, a przy dobrej widoczności Tatry. Widoczność była w dniu naszej wycieczki średnia i ośnieżonych wierzchołków nie udało się nam zobaczyć. W rekompensacie udało nam się zobaczyć w lesie dwukrotnie sarnę, a na leśnej polanie kwitnące krokusy. Zrobiliśmy pamiątkowe wspólne zdjęcie, zjedliśmy kanapki i wyruszyliśmy w dalszą wędrówkę. Szlak był łagodniejszy, ale w nogach odczuwaliśmy już trud 10 km wspinaczki. W końcu po godzinie wyłonił się cel naszej wycieczki, czyli wierzchołek najwyżej góry Beskidu Wyspowego - Mogielica z charakterystyczną wieżą widokową na szczycie. Przed samym szczytem jest piękna i rozległa hala, z której widać panoramę całych Beskidów. Szczyt Mogielicy porasta las, który jest ścisłym rezerwatem przyrody. I tu muszę wspomnieć o sytuacji którą coraz częściej można spotkać wędrując Beskidami, Bieszczadami lub Sudetami. Piękno górskiej przyrody jest niszczone przez quady, motory crossowe i auta terenowe. Nie jest to przypadek a nagminna sytuacja. W trakcie wycieczki wielokrotnie mijali nas motocykliści, quady a nawet terenowy samochód wypełniony znudzonymi nastolatkami spędzającymi w ten sposób swój wolny czas w niedzielne popołudnie. Wszystko rozumiem, ale rozjeżdżania ścisłego rezerwatu przyrody powyżej 1000 metrów przez dorosłych facetów (ok 40-50 lat) nie akceptuję. Jak się nic nie zmieni w sprawie ochrony nad górskimi szlakami, za kilka lat po tak pięknych miejscach zostaną tylko zrobione przed laty zdjęcia. Poziom poszanowania przyrody i kultury w górach spada.

Widok na Mogielicę - najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego z charakterystyczną wieżą widokową.
Widok na Beskid Makowski - piękno i dzika przyroda.
Od hali u podnóża Mogielicy do jej szczytu jest zaledwie 10 minut pieszo. Szczyt ma tylko 1170 metrów, ale ostatni odcinek podejścia jest bardzo stromy i idzie się po luźnych kamieniach. Po godzinie 14 udało nam się wdrapać na szczyt położony w środku lasu. Na wierzchołku Mogielicy od kilku lat stoi drewniana wieża widokowa o wysokości 22 metrów. Schody są dość strome więc dodatkowa adrenalina była zapewniona :) Z góry można podziwiać piękną panoramę całego regionu. Aż szkoda, że widoczność nie była tak dobra. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i wróciliśmy na Polanę Stumorgową u podnóża Mogielicy. Wreszcie była dłuższa chwila na odpoczynek, podziwianie przyrody i opróżnienie plecaków z kanapek i słodyczy.

Wieża widokowa na szczycie Mogielicy - to tylko 22 metry, ale strome drewniane schody dostarczały nam dodatkowej adrenaliny.
Słoneczne popołudnie na Polanie Stumorgowej - widok na pasmo Gorców i oddalone Tatry.
Po godzinie 15-tej udaliśmy się tą samą trasą w drogę powrotną. Moje bolące kolana dały o sobie znać, a A. obtarł but i musiała ratować się plastrem. Na parking dotarliśmy przed zmrokiem, pokonując w trakcie dnia ponad 30 km górskim szlakiem. Szczyty i Beskid Wyspowy wydają się niepozorne, ale duże wysokości względne, mocne nachylenie i długa trasa potrafią wykończyć nawet turystów wprawionych w wędrówkach po górach szlakach. Gdy dotarliśmy do domu naszym marzeniem była tylko ciepła kąpiel, zimne piwo i wyczekiwany sen. Na szczęście w poniedziałek wzięliśmy urlop. Bez tego wejście w nowy tydzień było by bolesne. Trudy naszej wycieczki odczuwamy do teraz. Wyprawa się udała, pogoda dopisała, nawet opaliłem twarz. Ponarzekać można tylko na złe oznaczenie trasy i średnią widoczność. Polecam wszystkim kochającym góry Beskidy jako alternatywę dla przeludnionych Tatrzańskich szlaków. Dziękuje mojej żonie że dała radę i dzielnie pokonała 30 km trasę. Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu w góry.

Zakochany

4 komentarze :

  1. Beskidy to wyjątkowo malownicze góry. Poznajemy je mężem od niedawna, ale już lubimy bardzo. Na Mogielicy byliśmy w zeszłym roku, końcem maja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd mi się przyznać, ale jeszcze nie byłem na Mogielicy. :( Na okolicznych niektórych tak. Wbrew pozorom są to trudne góry. Szczebel, czy Lubogoszcz wymagają chartu ducha i dobrej kondycji.
    Pozdrawiam i gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna wyprawa! Czytam i przed oczami mam te piękne góry, a ja góry kocham;) Z mojego miejsca zamieszkania mam do nich dość daleko, więc na razie pozostaje mi tęsknota i zdjęcia;)
    Zazdroszczę wycieczki, cudowna!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłem w Wyspowym, tak więc z przyjemnością poczytałem i czekam na fotki. :-)
    P.S. A propo quadów, motorowerów itd -> pełna zgoda.

    OdpowiedzUsuń