czwartek, 6 lutego 2014

Restauracja Morela

Dni w nowym roku biegną tak szybko, że być może za chwilę zawita do nas wyczekiwana wiosna. Puki co mamy jeszcze zimę i nawet przy mroźnej aurze staramy się spędzać część czasu na wspólnych spacerach. Tak też było w ostatnio, gdy razem z moją żoną wybraliśmy się w poszukiwaniu nowego miejsca na wypicie kawy w niedzielne przedpołudnie. Sporo tych miejsc już zwiedziliśmy, ale im było bliżej ślubu, tym tych wyjść stawało się coraz mniej. Moją decyzję o wspólnym wypiciu kawy gdzieś na mieście przyspieszyła sugestia mojej Zakochanej z ostatniej notki na naszym blogu.
Bazując na opiniach w internecie zdecydowałem, że wybierzemy się do Restauracji Morena przy ul Stolarskiej. Jest to właściwie restauracja (przynajmniej z nazwy), ale oferuje w swoim menu spory wybór kaw i deserów. Uważam że był to trafny wybór. Pomimo bliskiego położenia od Rynku i ul Grodzkiej, wewnątrz było mało klientów, dzięki czemu można było swobodnie rozmawiać i zaszyć się w swoim kąciku. Poszczególne stoliki są oddzielone drewnianymi parawanami z sztuczną roślinnością.

Restauracja Morela przy ul. Stolarskiej w Krakowie.
Wystrój restauracji jest bardzo przytulny i pełen klimatu.
Miejsce dla obserwatorów. Można siedzieć, pić kawę i obserwować życie ulicy w centrum Krakowa.
Wystrój jest nowoczesny, ale elementy dekoracji sal, oświetlenie punktowe i cicha muzyka w tle sprawia, że miło się tam spędza wolny czas. Ceny w menu są także rozsądne. Można bez problemu zjeść danie mięsne już za 20-22 zł lub wypić kawę za 6 zł.
Ja wypiłem standardowo małą czarną. A. skusiła się na gorącą włoską czekoladę. Wydaje mi się, że jej smak był nawet lepszy niż smak gorącej czekolady z Wedla. Polecamy restaurację Morena jako miejsce wypicie kawy, piwa w czasie spaceru po centrum Krakowa lub choćby na obiad. Z pewnością tam jeszcze wrócimy. 

Ulica Stolarska, a w głębi Mały Rynek. To tu znajdziecie sporo ambasad i pubów z przewodników po Krakowie.
W naszym codziennym życiu też małe zmiany. A. przez ostatni tydzień wraca normalnie do domu i nie zostaje na przymusowych nadgodzinach. Dzięki temu spędzamy praktycznie całe wieczory znów razem i dzielimy się równo obowiązkami domowymi. Udało się też w końcu połączyć rachunek bankowy (część z was pewnie powie, że to ryzykowne posunięcie by oddawać pod kontrolę żony wszystkie oszczędności i całą wypłatę). Obydwoje jesteśmy rozsądnymi ludźmi, a ta zmiana może tylko procentować z korzyścią dla naszego małżeństwa. W najbliższym czasie chcielibyśmy też stworzyć foto książkę z naszego ślubu i wesela. Zgromadziliśmy wszystkie zdjęcia od fotografów w ogromnej ilości (ponad 1000 sztuk), a nasze mamy naciskają na nas, że chciały by w końcu zobaczyć piękny album ślubny. Do tego potrzeba jednak sporo wolnego czasu i pracy. Efektem ma być 80 stron albumu formatu A4 w poziomie stworzonego w całości przez nas.

Styczeń zakończył się jak co roku dużymi wydatkami. Na ten miesiąc przypadło ubezpieczenie auta, jego przegląd oraz wymiana filtrów i olejów. Odwiedziła nas na kilka dni także siostra A., która zaczęła ferie. Chociaż mieszkamy od kilku lat w Krakowie, siostry są dalej bardzo zżyte ze sobą i mają świetny kontakt. Oby tak było zawsze.

PS. Zbliżają się Walentynki. Obchodzicie to święto czy jesteście przeciwnikami celebrowania tego dnia? Podzielcie się Waszymi opiniami w komentarzu.

Zakochany

5 komentarzy :

  1. Ja z Pawłem Walentynek jako takich nie obchodzimy bo 11 lutego mamy rocznicę związku i wtedy świętujemy :) a w Walentynki to nawet nie warto nigdzie wychodzić bo wszędzie pełno ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak będę w Krakowie muszę poszukać Moreli, ciekawie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne miejsce! I gorąca czekolada, mniam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Byliśmy w Moreli na kolacji w pierwszą rocznicę związku. Przepyszne tagiatelle z sosem kurkowym i rewelacyjna kawa, a obsługa pierwsza klasa. No i rzeczywiście ceny naprawdę spoko jak na centrum Krakowa. Można polecić. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę Wam, że macie na wyciągnięcie ręki te wszystkie uliczki i knajpki Krakowa :) Mam nadzieję, że szybko zawitamy do Krakowa we trójkę na wiosnę. A co do walentynek, to jakoś specjalnie nigdy ich nie obchodziliśmy. Miłość staramy się sobie okazywać na co dzień, nie tylko w walentynki. Najczęściej więc jemy razem jakąś dobrą kolację, czy dostaję od Męża kwiaty, ale kolację zawsze staramy się jeść razem, a i kwiaty przynosi mi bez okazji, więc można uznać, że jakoś hucznie nie obchodzimy walentynek. W tym roku nie zaplanowaliśmy nic szczególnego, liczymy na to, że Syn nas zaskoczy i spędzimy święto zakochanych na porodówce :)

    OdpowiedzUsuń