sobota, 13 kwietnia 2013

O pracy, czyli jak wygląda wyzysk na umowie zlecenie

Jak wygląda moja praca? 
Ostatnio M. powiedział, że to obóz koncentracyjny. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Stanowisko szumnie nazywa się specjalista ds. obsługi klienta. Niestety w praktyce to zwykły telemarketing. 
A tak z bliska?

1. Umowa zlecenie lub umowa o dzieło. Cudowny wynalazek naszego rządu, który zapewnia pracę wszystkim studentom. Z bliska niestety jest to czysty wyzysk. Nikt nie gwarantuje, że jutro jeszcze będziesz pracować. Nie masz zazwyczaj nawet ubezpieczenia zdrowotnego, nie mówiąc już o składkach zus. Do tego nie przysługuje ci ani jeden dzień urlopu. Zasada jest prosta: nie ma cię w pracy to nie zarabiasz. Problem zaczyna sie gdy przez dwa tygodnie masz grypę. Nie masz nawet za co kupić lekarstw. 

2. Nie obowiązuje prawo pracy. Ponieważ nie mam umowy o pracę, to nie obowiązują mnie również przepisy prawa pracy. Dlaczego to takie ważne? Poza sprawami urlopów nie ma też żadnego okresu wypowiedzenia umowy, czyli dziś możesz się dowiedzieć, że od jutra nie pracujesz. Ponadto gdy w zimie siedzisz w 13-stu stopniach to nie pomoże ci żadna inspekcja pracy. W mojej pracy niemal całą zimę było przeraźliwie zimno, do tego stopnia, że siedziałam przy biurku w dwóch swetrach a czasem nawet w kurtce. 

3. Wynagrodzenie to zazwyczaj marne grosze. Gdy dostaję wypłatę na konto to nie wiem czy to kiepski żart czy może błąd banku. Zazwyczaj za cały miesiąc pracy dostaje się około 700-800 złotych. Jeśli jesteś wybitny możesz dostać też prowizję. Wtedy wypłata wzrasta do niebotycznej kwoty 1300 zł. 

4. Brak jakiegokolwiek szacunku. Kierownik mówi zwykle to samo: nie starasz się, sprzedajesz za mało, na twoje miejsce mamy 50 chętnych. Jeśli sprzedaż nie idzie to każdy martwi się czy nie zostanie na drugi dzień zwolniony. 

5. Obciążenie psychiczne. Sprzedaż telefoniczna jest jedną z najbardziej frustrujących prac. Dzwonisz do kogoś, kto jest klientem danej firmy i oferujesz mu coś jeszcze, jakąś dodatkową usługę, opcję itp. Jeśli klient nie rzuci słuchawką na początku, to istnieje spore ryzyko, że zwyzywa cię później, bo zawracasz mu głowę. Sukces jest wtedy gdy ktoś wysłucha oferty i obieca, że się zastanowi. Ale to tylko pozory sukcesu, bo dzwoniąc często można usłyszeć: od Pani nic nie wezmę, jak coś to i tak pójdę do punktu. I tym samym zamiast ja na tym zarobić, to zarabia pani w punkcie.

6. Możliwość pracy tylko popołudniu. Ponieważ klienci najczęściej popołudniami mają czas na rozmowę, to praca jest w godzinach 13 lub 14 do 21. Dla mnie to spory problem, bo M. wychodzi do pracy o 7 rano. Ja wracam po 21.30, więc tak naprawdę widujemy się zaledwie od 21.30 do położenia się spać, czyli około 2 godziny dziennie. Nie mamy czasu nawet na spacer czy wyjście do kawiarni, kina, teatru. Zostają jedynie weekendy.

Ogólnie to nikomu nie polecam takiej pracy, bardzo wyniszcza psychicznie, męczy i nie daje żadnej satysfakcji, również tej finansowej. Ale gdzieś trzeba zdobyć pierwsze doświadczenie zawodowe...  
 
Zakochana

11 komentarzy :

  1. Doskonale Cię rozumiem, przechodziłam przez to samo. Można rzec, że byłam dziewczynką na posyłki : zrób to, zrób tamto, przynieś, zanieś itp itd, umowa na 6 tygodni, po 5 zostałam zwolniona, bo niby wracali starzy pracownicy i już dla mnie miejsca nie było, na wypłatę musiałam czekać prawie 5 godzin! To naprawdę był koszmar, co chwilę zmieniałam stanowisko, bo twierdzili, że żeby dobrze pracować, muszę znać wszystkie działy w biurze... nie wiem czy to ma sens, kiedy przez 3-4 dni robisz coś na jednym stanowisku i nagle każą Ci iść robić coś w ogóle innego... totalna masakra, brak słów. Cieszę się, że to już za mną :) Pozdrawiam, trzymam kciuki, żeby sytuacja zmieniła się na lepszą :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam okazje pracować na umowę zlecenie przez 10 miesięcy i miałam normalnie ubezpieczenie oraz dni wolne. Z szacunkiem też nie było jakiegoś większego problemu, szef i kilku pracowników bardzo mnie szanowali, a wiadomo jak w każdej pracy - znajdzie się czarna owca. A jeśli chodzi o wynagrodzenie, było adekwatne do ilości przepracowanych godzin, a czasem i większe.
    Czemu już tam nie pracuję Ponieważ nie chcę cały czas pracować na zlecenie, mimo, że miałam tam jak u Pana Boga za piecem Cchciałam czegoś więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję, trzymam kciuki za pozytywny rozwój sytuacji! A to Twoja pierwsza praca czy może jesteś studentką? Wkrótce też będę szukać pracy, oby nie takiej :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była moja pierwsza praca, teraz czas na zmiany, bo po studiach trzeba szukać czegoś lepiej płatnego.
      Zakochana

      Usuń
  4. Toż to prawdziwe niewolnictwo, dziwię się, że dawno nie poszłaś do innej pracy. Nie dość że wykańczająca psychicznie, to jeszcze nędznie płatna.
    Mi moja praca nie bardzo odpowiada, bo męczy psychicznie, ale jest sensownie płatna. Kokosów nie zarabiam, ale jak zapłacę rachunki, ratę za samochód, to zostaje mi jeszcze na bieżące wydatki i stać mnie jeszcze na wyjazdy, nie tak często jak bym chciała, ale jednak.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pracowałam na umowę zlecenie jako studentka przez 3 lata. Też w telemarketingu. Miałam jednak przyzwoitego szefa i dostaliśmy normalny urlop, który mogliśmy wykorzystać tak samo jak inni pracownicy zatrudnieni w oparciu o umowę o pracę. Zarobki nie były co prawda wysokie ale jak na studentkę mieszkającą z rodzicami mogłam sobie pozwolić nawet na utrzymanie samochodu. Dostawałam pensję stałą w wysokości minimalnej płacy + premie za wyniki- dlatego mogłam spokojnie sobie zrobić nawet 2 tygodnie przerwy i szef nie miał nic przeciwko temu. Wydaje mi się, że to nie kwestia samego zatrudnienia na zlecenie ale podejścia do tematu przez kadrę zatrudniającą i atmosfera w firmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sądzę, że w mojej firmie była to wina podejścia pracodawcy. Oni liczą głównie na wyzysk pracownika. Niestety dla mnie to będzie uraz do końca życia. Ale wiem, że są firmy gdzie na umowie zlecenie można uczciwie zarobić.

      Usuń
  6. Hej, be z urazy ale w tym artykule pokazujesz nie tyle wyzysk przez szefa ale Twoją nie ogarnięcie. Napisałaś "Problem zaczyna sie gdy przez dwa tygodnie masz grypę. Nie masz nawet za co kupić lekarstw. " to czemu nie opłacasz dobrowolnych składek? 13 % więcej i święty spokój!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pracuję na umowę zlecenie m/w za 700zł na miesiąc. Pracodawca reguluje moje godziny pracy na bieżąćo jak mu się chce. Teraz odesłał mnie na 2 tygodnie na "wolne" po opłatach zostaje nam ( mi i dziecku) 200zł na miesiąć. Jak zyć? Można bo człowiek chce żyć ale juz przestałem się zastanawiać nad tym. Po prostu koncetruje się na tym zapewnić jedzenie ile i jak tylko moge i nie mieć długów. Jem marnie ale dzieku daje lepiej. Tak trzeba

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja pracuję za 700zł na miesiąc. Po opłatach mam 200zł na życie. Umowa-zlecenie.
    Pracodawca zmienia umowy ludziom jakby prawo pracy w ogle nie istaniło0. Nikt nic nie powie bo nie mają wyjśćia. najgorzej mają ci jak ja. Umowa zlecenie. odsyła cie pracodawca do domu kiedy tylko che bo mniej pracy. zadnych praw, gwarancji itd. teria to teoria a praktyka to praktyka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pracuję na umowę-zlecenie i tutaj gdzie mieszkam jestem szczęściarzem. Ostatnia wypłata moja to 700zł. Jak można to nazwać? Jem ziemniaki, cebule, itd. Kyupuje przeterminowany chleb a jednak ejsetm szczęściarzem że mam i tak taka pracę.

    OdpowiedzUsuń