Po zejściu z Lubonia wsieliśmy w samochód i przejechaliśmy do pobliskiej Rabki. Jest to miejscowość którą większość z Was kojarzy, ale mało to potrafi powiedzieć coś więcej niż że jest to znane uzdrowisko. I rzeczywiście tak jest. Chociaż Rabka jest miastem nie ma nawet własnego rynku i wyraźnie zaznaczonego centru. jakie było nasze zdziwienie, gdy jeden z mieszkańców miasta na moje pytanie gdzie jest centrum Rabki odpowiedział: - w Rabce nie ma centrum. Było już popołudnie i trochę zgłodnieliśmy. Rozpoczęły się poszukiwania miejsca na obiad. Po drodze przeszliśmy obok najbardziej rozpoznawalnych w mieście miejsc: lunaparku Rabkoland i starej stacji kolejowej, która jest w tak złym stanie że mogla by grać stację w Westernach. Przed stacją jest niewielki placyk mianowany hucznie kilka lat temu placem Św Mikołaja. Na środku placu stoi pomnik poświęcony patronowi. Jest to chyba jedyny pomnik ulubieńca dzieci w Polsce.
|
Dworzec PKP w Rabce - tu czas zatrzymał się w miejscu. |
|
Pomnik Św. Mikołaja w wersji innej niż ta komercyjna (ten jest bardzo szczupły :)) |
Przechodziliśmy również przez park zdrojowy odnowiony za fundusze unijne. W parku powstała nowa atrakcja dla kuracjuszy tzw tężnia solankowa. To coś w rodzaju altanki ze słupem sporej średnicy. Słup jest obłożony gałęziami po których spływa woda solankowa. Tworzy się specyficzny mikroklimat, pomagający w leczeniu dróg oddechowych. Pomimo kiepskiej pogody kilkanaście osób spacerowało dookoła tej tężni.
|
Tężnia solankowa w Parku Zdrojowym w Rabce. |
W niewielkiej odległości od parku znaleźliśmy ciekawą pizzerię z przystępnym cenowo menu. Po obiedzie przejechaliśmy do oddalonej od Rabki 3 km Chabówki. To miejsce znane jest ze skansenu taboru kolejowego. Jest to jedno z nielicznych takich miejsc w Polsce. Skansen powstał na terenie starej parowozowni. Od lat 80-tych gromadzone są ta stare lokomotywy, wagony wycofane z kolei, które po odrestaurowaniu prezentowane są zwiedzającym. Część taboru jest sprawna i organizowane są dla turystów przejazdy zabytkowym taborem po malowniczych zakątkach Beskidów. Muzeum obejmuje duży obszar i obejmuje kilkanaście pełnych składów kolejowych. Podczas naszej wizyty w tym miejscu, deszcz nie odpuszczał, dlatego ograniczyliśmy zwiedzanie do zrobienia kilku zdjęć przy wagonach i starych lokomotywach. Może kiedyś wrócimy jeszcze raz w to miejsce, gdzie czuje się upływ czasu i wspomnienia z naszego dzieciństwa kiedy to większość podróży odbywała się koleją. Jak ten czas szybko płynie...
|
Jeden ze stałych eksponatów w Skansenie Kolejnictwa w Chabówce. |
Na kolację i nocleg pojechaliśmy w okolice Mszany do mojej przyjaciółki Moniki, która nas ugościła jak rodzinę, udostępniając specjalnie dla nas całe poddasze. Dziękujemy.
W sobotę z samego rana pojechaliśmy do Krościenka nad Dunajcem, zabierając po drodze mamę mojej ukochanej A.. Stamtąd już bardzo blisko jest do Szczawnicy, gdzie rozpoczynała się nasza wycieczka w Pieniny. Ale o tym już wkrótce w kolejnej notce.
Zakochany
Już od dawna mi się marzy odwiedzenie takiej parozowni:)
OdpowiedzUsuńTo idealna propozycja dla Waszego pleneru ślubnego ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym pojechać do Rabki, ale jakoś zawsze coś innego wypada na wycieczki. Muszę wreszcie kiedyś namówić męża.
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy tam nie byłam ;)jednak lokomotywy mają duszę - lubię takie miejsca, to coś dla mnie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :))