czwartek, 13 października 2011

Noc Naukowców


Parę tygodni temu w Krakowie  była organizowana Noc Naukowców. Jako że oboje jesteśmy ciekawi świata, oczywistym było że musimy tam być. Niestety część pokazów była tylko na rezerwacje i na najciekawsze pokazy nie dało się dostać.
My wzięliśmy udział w dwóch wykładach. Pierwszy poświęcony był ruchom Browna i demonowi Maxwella. Weszliśmy na salę wykładową na której panował ogromny harmider, ponieważ wśród uczestników była spora grupa gimnazjalistów. Wykładowca rozpoczął od słów: z pewnością państwo słyszeli o ruchach Browna… Popatrzyłam znacząco na M. i od razu wiedziałam, że nasza wiedza na ten temat jest identyczna ;P Wykład nie należał do łatwych, były fizyczne wzory i sporo trudnych słów. Muszę jednak przyznać, że coś mi w głowie zostało.
Bardzo spodobał mi się demon Maxwella. Jest to twór zupełnie fikcyjny i hipotetyczny (jak wiele rzeczy w fizyce). Gdyby istniał to potrafiłby oddzielać nagrzane cząsteczki od tych zimnych. I gdyby można było go wykorzystać, to raz nagrzana substancja na zawsze by taka pozostawała. Genialne! Szkoda tylko, że wykładowca od razu rozwiał wszelkie nadzieje i przedstawił dowody, że jest to niemożliwe. 
Później był drugi wykład, już dużo prostszy. Profesor opowiadał o sposobach wykrywania planet we wszechświecie. Metody są nieskomplikowane, chociaż aby je wykorzystać potrzeba zaawansowanego sprzętu. Jednak w ostatnich latach na tyle zostało to upowszechnione, że liczba odkrytych planet liczona jest już w tysiącach.
To tylko niektóre z odkrytych w ostatnich latach planet.

Było warto wziąć udział w tej Nocy. Wielu z tych rzeczy pewnie nigdzie indziej bym się nie dowiedziała. Szkoda tylko, że noce naukowców stały się tak szalenie popularne, że bez kolejek i przepychanek ciężko w czymkolwiek wziąć udział. Mimo wszystko – polecam :) 
Zakochana

1 komentarz :

  1. My chcieliśmy iść, ale ostatecznie nic nie wyszło, bo to, co nas interesowało to trzeba było sobie rezerwować a dawno było po terminach. Teściowa niby zdobyła trzy bilety do kijowa na opowieść o Skłodowskiej, ale jak mąż odbierał w kasie bilety, to okazało się, że albo oni coś schrzanili albo teściowa źle zaklepała, bo dostaliśmy bilety na orkiestrę AGH. Ani trochę nas to nie ciekawiło, więc nie ruszyliśmy się z mieszkania. Ale przyjechał do nas w odwiedziny kuzyn męża, więc i tak mieliśmy wieczór zajęty ;)

    OdpowiedzUsuń